BrowaryInne

Uwaga browar kontrolowany

Uwaga browar kontrolowany

Końcówka roku 2020 i początek 2021 upłynął pod znakiem kontroli podatkowych prowadzonych w browarach, które produkują piwa dla browarów kontraktowych. W czym tkwi problem i jakie konsekwencje mogą być z tym związane?

Niewątpliwie pierwszą przyczyną (całkowicie pozaprawną) jest szukanie przez organy skarbowe dodatkowych dochodów budżetowych w niepewnych i trudnych czasach szalejącego koronawirusa i nieuchronnej recesji. Nie jest jednak tak, że w 2020 nagle zmieniło się rozumienie przepisów. Akurat w tej kwestii stanowisko zarówno organów skarbowych, jak i sądów (wyroki jeszcze z 2017 roku wydawane na gruncie poprzednich przepisów), jest takie samo i nie zauważyłem w tej materii jakiejś nagłej wolty. Problemem głównym okazała się za to intensywnie prowadzona kontrola w trudnym czasie lockdownu i pandemii, gdy przedsiębiorcy rozpaczliwie szukają rynków zbytu i sposobu na przetrwanie. Jest to o tyle niezrozumiałe, że rząd deklarując pomoc w realiach rzuca wyłącznie kolejne kłody pod nogi. Obszerniej o tym w swym apelu wyraziło Polskie Stowarzyszenie Browarów Rzemieślniczych – link.  Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do omówienia clue problemu.

W czym jest problem?

Po pierwsze 50% kwota akcyzy dla małych browarów, bowiem to korzystania z tego zwolnienia dotyczą prowadzone kontrole, do polskiej porządku prawnego przeniknęła wprost z unijnej dyrektywy, która zezwala na takie regulacje. Czemu zezwala? Bo akcyza jest podatkiem ujednoliconym w ramach UE, a to oznacza że zasadniczo polskie regulacje muszą być zgodne z prawem wspólnotowym. W unijnej dyrektywie nr 92/83/EWG z dnia 19 października 1992 r. w sprawie harmonizacji struktury podatków akcyzowych od alkoholu i napojów alkoholowych znajdziemy przepis dający państwom członkowskim Unii prawo do stosowania preferencyjnej stawki akcyzy:

Państwa Członkowskie mają prawo stosować do piwa produkowanego przez niezależne, małe browary obniżone stawki podatku akcyzowego, zróżnicowane zależnie od wielkości rocznej produkcji danych browarów, z zachowaniem następujących limitów:

– stawek obniżonych nie stosuje się wobec zakładów produkujących ponad 200 000 hl piwa rocznie,

– stawki obniżone, które mogą kształtować się poniżej poziomu stawki minimalnej, mogą być niższe maksymalnie o 50% od standardowej, krajowej stawki podatku akcyzowego.

Do celów stosowania obniżonych stawek podatku akcyzowego przez pojęcie „niezależny, mały browar” rozumie się browar, który jest prawnie i ekonomicznie niezależny od wszelkich innych browarów, mieści się w budynkach usytuowanych poza terenem należącym do jakiegokolwiek innego browaru i nie działa na mocy licencji. Jednakże w przypadku gdy dwa lub więcej małych browarów współpracują ze sobą, a ich łączna wielkość rocznej produkcji nie przekracza 200 000 hl, mogą one być traktowane jako jeden niezależny, mały browar.

W Polsce ta dyrektywa była wprowadzana wieloma już rozporządzeniami, które wprowadzały różne sposoby naliczania niższej akcyzy dla małych browarów. To zwolnienie w nieco innym kształcie istniało od 2006 roku. Aktualnie stanowi o tym rozporządzenie Ministra Finansów w sprawie zwolnień od podatku akcyzowego z dnia 28 grudnia 2018 roku, które ujednoliciło zwolnienie z akcyzy do 50% dla wszystkich browarów produkujących rocznie poniżej 200 tys. hl piwa. To jednolite 50% zwolnienie obowiązuje od 1 marca 2017 roku.

Zwalnia się od akcyzy podatników produkujących piwo, którzy w roku kalendarzowym wyprodukowali do 200 000 hl piwa – w wysokości 50% kwoty akcyzy obliczonej z zastosowaniem stawki akcyzy określonej w art. 94 ust. 4 ustawy. Zwolnienie, o którym mowa w ust. 1, jest realizowane przez obniżenie należnej kwoty akcyzy o kwotę przysługującego zwolnienia. Przepis ust. 1 stosuje się do podatników 1) prawnie i ekonomicznie niezależnych od innych przedsiębiorców wytwarzających piwo; 2) posiadających miejsce prowadzenia działalności gospodarczej w odrębnym miejscu niż inni przedsiębiorcy zajmujący się produkcją piwa; 3) niewytwarzających piwa na podstawie licencji uzyskanych od innych przedsiębiorców.

I tu się rodzi problem, z jakim borykają się browary produkujące dla browarów kontraktowych. Kontrole podatkowe wskazują, że umowa na linii browar stacjonarny – browar kontraktowy oznacza działanie na licencji. A co za tym idzie, uniemożliwia to korzystanie z niższej akcyzy, o czym mówi tak dyrektywa, jak i rozporządzenie. Konsekwencje są dość drastyczne – teoretycznie organy skarbowe mogą wydać decyzje podatkowe i domagać się dopłaty akcyzy do 5 lat wstecz, w tym za lata 2017-2020 w wysokości dwukrotności dotychczas zapłaconej akcyzy. Dla wielu przedsięwzięć będzie to przysłowiowy gwóźdź do trumny. Na spadek popytu związany z zamknięciem gastronomii nakłada się destrukcyjna działalność organów skarbowych.

Jak widać głównym zagadnieniem jest materia produkcji na licencji. Kwestiami tymi zajmowały się już nawet sądy w tym Naczelny Sąd Administracyjny, który stwierdził:

„Pojęcie działania “na mocy licencji”, należy interpretować w ten sposób, iż obejmuje ono produkcję piwa na postawie jakiegokolwiek porozumienia, z którego wynika, że rzeczony mały browar nie jest całkowicie niezależny od podmiotu trzeciego, który udzielił mu tego upoważnienia.” (Wyrok NSA z 6.02.2020 r., I GSK 798/17, LEX nr 2848017);

Jak widać problemem nie jest raczej nieprawidłowe wdrożenie unijnej dyrektywy. Ta bowiem za niezależny browar uznaje taki, który nie produkuje piwa na licencji (udzielonej od innego browaru). W przepisach polskich jest to szerzej ujęte, bo mamy wskazaną produkcję na licencji, nie od browaru, a od jakiegokolwiek innego przedsiębiorcy (nawet nie będącego formalnie browarem). Niemniej nie ma to znaczenia dla obecnych problemów. Przepis dyrektywy był wielokrotnie przedmiotem orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i jego interpretacja nie budzi zasadniczo wątpliwości.

Niedziałanie na mocy licencji stanowi tym samym jedną z przesłanek mających zagwarantować, że mały browar jest naprawdę niezależny od jakiegokolwiek innego browaru. Wynika z tego, że pojęcie działania „na mocy licencji” należy interpretować w ten sposób, iż obejmuje ono produkcję piwa na podstawie jakiegokolwiek upoważnienia, z którego wynika, że rzeczony mały browar nie jest całkowicie niezależny od podmiotu trzeciego, który udzielił mu tego upoważnienia. Jest tak w wypadku upoważnienia do korzystania z patentu, znaku towarowego lub metody produkcji należącej do owego podmiotu trzeciego. [Sprawa C‑285/14]

Jak wiać Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej konsekwentnie przesłankę niezależności łączy z niezależnością od innego browaru i innego przedsiębiorcy.

Nie jest tak, że przepis dyrektywy dotyczy tylko działania na licencji od innego browaru (co zostało potwierdzone np. w wyroku TSUE C-285/14). Polskie rozporządzenie jest w tej materii prawidłowo skonstruowane.

Problemem, moim zdaniem, jest błędne rozumienie słowa licencja w polskim rozporządzeniu, które prowadzi organy do błędnych wniosków.

Jeszcze raz spójrzmy na przytoczone wyżej orzeczenie NSA:

„Pojęcie działania “na mocy licencji”, należy interpretować w ten sposób, iż obejmuje ono produkcję piwa na postawie jakiegokolwiek porozumienia, z którego wynika, że rzeczony mały browar nie jest całkowicie niezależny od podmiotu trzeciego, który udzielił mu tego upoważnienia.” (Wyrok NSA z 6.02.2020 r., I GSK 798/17, LEX nr 2848017);

W polskim systemie prawa mamy legalną definicję umowy licencji, która znajduje się w ustawie o prawach autorskich i prawach pokrewnych oraz w ustawie prawo własności przemysłowej. W uproszczeniu można uznać, że jest to umowa o korzystanie z utworu/wynalazku/znaku towarowego lub innego dobra niematerialnego/prawa własności intelektualnej. Charakter i istotne elementy tej umowy opisane są w ww. ustawach. Definicji umowy licencji nie zawiera w szczególności omawiane wyżej rozporządzenie ani ustawa o podatku akcyzowym, na podstawie której to rozporządzenie wydano. Tymczasem organy i Sądy w sposób arbitralny stwierdzają, że licencja to jakiekolwiek porozumienie uderzające w niezależność browaru. Nie jest to działanie, które można zaakceptować i nie jest to działanie mające oparcie w zasadach prawidłowego stanowienia i stosowania prawa.

W związku z czym pojęcie działania na podstawie licencji powinno być rozumiane zgodnie z istniejącą definicją legalną, z ustawy o prawie autorskim albo prawo własności przemysłowej. Wynika to wprost z konstytucyjnej zasady legalizmu i demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji RP).

Sformułowanie definicji legalnych ma służyć takim wartościom jak jasność (zrozumiałość) i pewność prawa. W orzecznictwie niemal jednolicie prezentowany jest pogląd, że nakaz wykorzystywania definicji legalnych, któremu można nadać brzmienie: jeżeli w tekście prawnym występują definicje legalne nie jest dopuszczalne, aby przyjąć inne znaczenie danego wyrażenia, niż przez nią wyznaczone jest najsilniejszą ze wszystkich dyrektyw interpretacyjnych (por. wyrok NSA z dnia 14 grudnia 2000 r., sygn. FSA 2/00, uchwała NSA z 29 listopada 1999 r., sygn. FPK 3/99). Znaczenie ustalone przez ustawodawcę w definicji ma więc pierwszeństwo przed znaczeniem ustalonym na gruncie reguł języka “potocznego”. Jest to bodaj jedyna reguła, która w orzecznictwie nie wywołuje kontrowersji. Znajduje to potwierdzenie w poglądach doktryny. Sprowadzają się one do twierdzeń iż:

– dla ustalenia znaczenia wyrażeń (słów) należy w pierwszej kolejności sprawdzić czy w tekście prawnym występuje definicja legalna danego wyrazu lub zbitki słownej (wyrażenia), a jeśli tak jest należy ją uwzględnić. “Moc definicji legalnej jest tak wielka, iż nic nie jest od niej silniejsze.”,

 – definicje legalne (…) są autentyczną wskazówką, jak ustawodawca chciał rozumieć określone zwroty dlatego też niemal powszechnie przyjmuje się, że w tym właśnie znaczeniu, a nie w innym, należy je rozumieć przy wykładni norm prawnych.

 – “jeżeli prawodawca nadał określonym wyrażeniom znaczenie swoiste, to należy je rozumieć w takim znaczeniu” (jest to sytuacja, w której należy odstąpić od znaczenia “potocznego”).

 – “definicja pojęcia konkuruje z jego potocznym rozumieniem. Jeśli jakieś pojęcie nie jest zdefiniowane, zasadą powinno być potoczne rozumienie terminu”

[tak: V SA/Wa 2169/14 – Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie]

Czy zatem umowa na linii browar stacjonarny – browar kontraktowy jest umową licencyjną? Nie, nie jest. Aczkolwiek może posiadać pewne cechy tejże umowy. Nie przesądza to jednak o licencyjnym charakterze takiej umowy. Umowa taka zwykle jest umową o współpracy, gdzie jedna strona zamawia określony produkt (piwo) i zobowiązuje się do zapłaty, a druga zobowiązuje się ten produkt wytworzyć według określonego pomysłu. Zasadą jest, że zamówione piwo browar stacjonarny może odsprzedać tylko podmiotowi (browarowi kontraktowemu), który dane piwo zamówił. W zależności od umowy różnie regulowane są kwestie np. z surowcami czy zapłatą podatków. Przykładem (ze świata piwnego) produkcji na licencji jest produkcja czeskiego Kozela w Browarze w Tychach i w Poznaniu. Umowa licencyjna na linii Browar Velké Popovice i Kompania Piwowarska (najprawdopodobniej bo treści umowy nie znamy) polega na tym, że KP ma prawo do warzenia piwa według określonej receptury, korzystania z marki i znaków towarowych Kozel i sprzedaży takich piw jako ich producent (co widać na etykiecie). Z tego tytułu czeski browar otrzymuje tylko wynagrodzenie z tytułu licencji, w żaden sposób nie odpowiada za to piwo. Nie jest istotą licencji, że KP produkuje piwo i odsprzedaje je do Czech, by browar udzielający licencji je sprzedawał. Historycznie przykładem licencji i produkcji na jej podstawie była produkcja w Polsce Fiata 126p, na licencji Fiata, ale produkowanego i sprzedawanego przez polską FMS. Czy w związku z tym produkcja kontraktowa to produkcja na licencji? Moim zdaniem nie. Browar stacjonarny nie otrzymuje prawa do korzystania z znaków towarowych czy receptury w jakimkolwiek zakresie. Otrzymuje on zlecenie wytworzenia piwa dla konkretnego kontraktu i zobowiązanie do odsprzedaży tego piwa konkretnemu przedsiębiorcy. W istocie nie ogranicza to w ogóle niezależności browaru, a wszak taki jest cel wprowadzenie tejże dyrektywy. Browar może produkować piwo dla szeregu inicjatyw kontraktowych i jednocześnie produkować piwo pod swoją marką. W żadnej sposób nie narusza to celu dyrektywy.

Co w tej sytuacji można zrobić? Realnie niewiele, aczkolwiek browary powinny dokonać audytu zawartych umów i wdrażać środki zaradcze na przyszłość. Poza tym Minister Finansów powinien jak najszybciej doprecyzować rozporządzenie przez wprowadzenie definicji legalnej „działania na mocy” licencji, po drugie należałoby wymusić wydanie interpretacji ogólnej, a być może powalczyć o jakąś abolicję w tej materii. Tutaj bez nacisków się nie obędzie i liczę tutaj na solidarność browarów i browarów kontraktowych, bowiem to w ich wspólnym interesie jest walka o tę sprawę. Niestety bezpośrednie stosowanie dyrektywy niewiele się tutaj zda, z uwagi na to, że ta także nie zawiera definicji legalnej licencji i jest to raczej droga do nikąd.  Pozostaje naciskać i uderzać we wszystkie możliwe drzwi, licząc na to, że ktoś zauważy ten problem, który lada moment może w znacznym stopniu zahamować rozwój piwowarstwa rzemieślniczego w Polsce. Moja jedyna wątpliwość jest taka, czy rządzącej formacji politycznej faktycznie zależy na przetrwaniu polskiej przedsiębiorczości, bo ostatnie ruchy wskazują raczej, że celem jest umocnienie państwa w sferze gospodarczej przez nacjonalizację przedsiębiorstw z problemami. Czy dotknie to też browary? Tego nie wiemy, ale 5 lat temu nikt nie przypuszczał, że koncern paliwowy będzie skupował spółki medialne.

Udostępnij

O autorze

Radca Prawny zajmujący się zagadnieniami z prawa alkoholowego, prawa podatkowego z zakresu produkcji alkoholu, prawa własności intelektualnej. Autor tekstów popularyzujących wiedzę prawną, nauczyciel akademicki.

2 komentarze

  1. Hej, jako kontraktowiec z większością się zgadzam, ale doprecyzowałbym coś. Browary kontraktowe to hurtownie wprowadzające na rynek produkt na podstawie swojej koncepcji marketingowej. Generalnie już od dawna większość się zabezpieczyła przed postrzeganiem umowy browar-hurtownia jako licencji. Całość z punktu prawnego jest mocno naciągana i UCSy o tym wiedzą. Po pierwsze jest to umowa na zakup piwa a nie jego produkcję. Więc jedyne do czego ma prawo kontrakt to zakup danej specyfikacji piwa w ustalonej ilości i cenie. Niemniej do momentu sprzedaży piwo jest własnością browaru. Następnie kontrakt posiada prawa do swojego znaku towarowego i koncepcji marketingowej. Po trzecie, kontrakt nie jest właścicielem receptury itp. bo jest hurtownią, co najwyżej może dać wytyczne dot. parametrów samego produktu. Żeby zaszła przesłanka zależności licencyjnej umowa musiałaby dotyczyć podmiotów produkujących ten sam produkt na podstawie licencji. A “Browar kontraktowy” jest tylko z nazwy, w rzeczywistości jest to hurtownia, która może zakupić produkt bezpośrednio u producenta a potem go odsprzedać innym podmiotom hurtowym lub detalicznym. Oraz jeżeli rząd wybierze opcje „kamikadze” a coraz więcej na to wskazuje. To 99% browarów małych poniżej tego progu 200k hl upadnie. Więc realnie zostaną tylko browary dużych koncernów, cofniemy się do stanu sprzed pięciu lat. A branżowo do początków lat 90. bo nie przetrwają też Browary regionalne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.