Ostatnio zrealizowałem swoje postanowienie i kupiłem kilka porterów bałtyckich, które wrzuciłem do piwnicy. Cel? Zobaczyć jak będą smakować po kilku latach spokojnego leżakowania w chłodnej i suchej piwnicy. Skłoniło mnie to zastanowienia się nad kwestią ewentualnej odsprzedaży takich długo leżakowanych klasyków.
Potencjalnie, obecnie dostępne na rynku, portery bałtyckie i mocne stouty za 10, 20, 30 lat mogą być wiele wartymi klasykami. Pojawia się pytanie czy handel takimi piwami jest dozwolony?
Zacznijmy od truizmu – każde piwo ma określoną datę ważności, termin przydatności do spożycia. Niektóre, jak np. ostatnio zachomikowany w piwnicy Komes Porter Bałtycki z browaru Fortuna ma datę ważności, aż do lipca 2016. Nic dziwnego – każdy średnio-zorientowany piwosz wie, że portery są przydatne do spożycia nawet po kilku latach od upływu terminu ważności. Ba! Czas działą wyłącznie na ich korzyść! Dla osób które mi nie wierzą polecam materiał Tomka Kopyry, na którym degustuje ok. 30-letniego (sic!) portera bałtyckiego z Żywca.
Zacznijmy od ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z art. 52 tej ustawy, środki spożywcze oznakowane datą minimalnej trwałości lub terminem przydatności do spożycia mogą znajdować się w obrocie do tej daty lub terminu.
Naruszenie tego przepisu (zgodnie z art. 100 ust. 1 pkt 1 ww. ustawy) zagrożone jest sankcją grzywny. W przypadku gdy wprowadzane środki spożywcze mają znaczną wartość sprawca podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Potencjalna sankcja jest więc dotkliwa.
Kwestia ta regulowana jest także ustawą o wychowaniu w trzeźwości. Art. 43 ust. 1 wprowadza sankcję za sprzedaż napojów alkoholowych, w tym piwa, bez wymaganego zezwolenia. Krótko mówiąc, bez zezwolenia piwem handlować nie można. Nie ma co liczyć na ulgową wykładnię przepisów – w Polsce dominuje nurt antyalkoholowy. Nawet jednorazową sprzedaż paru butelek piwa organy mogą uznać za łamanie zapisów ustawy. Parafrazując byłą panią wicepremier: sorry takie mamy prawo.
Co pozostaje kolekcjonerom? Wymiana we własnym gronie, nieformalna sprzedaż, aukcje na wyspecjalizowanych serwisach. Trzeba jednak pamiętać, że Allegro przykładowo dopuszcza sprzedaż wina, ale piwa już nie. A i w przypadku wina wymagają przedstawienia posiadanego zezwolenia na sprzedaż.
Cóż jak widać sprzedaż leżakowanych piw (póki co) nie jest zbyt dobrym pomysłem na własny biznes. Z kolei dla osób handlujących piwem dołożenie do oferty piw po terminie niesie to za duże ryzyko – nawet odebrania koncesji i utraty źródła utrzymania. Czy warto? Szczerze wątpię.
Na korzystniejszy klimat dla leżakowanych piw musimy poczekać. Póki co trzeba się cieszyć własnymi zapasami, porterem grudniowym oferowanym przez Browary Regionalne Jakubiak i znajomościami z kolekcjonerami.