Kody QR, wykaz składników i strony internetowe…

Czy kody QR na etykietach, strona internetowa browaru i wykaz składników mogą mieć coś ze sobą wspólnego? Otóż okazuje się, że jak najbardziej. 

Wszyscy na pewno wiedzą, że rozporządzenie 1169/2011 (będące “Biblią” wśród aktów prawnych związanych ze znakowaniem żywności) w art. 7 wskazuje, że informacje na temat żywności nie mogą wprowadzać w błąd oraz muszą być rzetelne, jasne i łatwe do zrozumienia dla konsumenta.

Powszechnie wiadomo, że organy takie IJHARS bardzo często używają tego przepisu do nakładania kar pieniężnych za różne uchybienia na etykietach produktów – w tym piwa. Skutkiem tego było upraszczanie składów, zniknięcie z etykiet IBU – a ostatnio przerzucenie części informacji na strony internetowe, do których odsyła najczęściej kod QR na etykiecie.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że art. 7 rozporządzenia 1169/2011 (zakazujący wprowadzania w błąd) stosuje się także do reklamy oraz prezentacji środków spożywczych, w szczególności kształtu, wyglądu lub opakowania, zastosowanych materiałów opakowaniowych, sposobu ustawienia oraz otoczenia, w jakim są pokazywane.

To nie jest żadna tajemnica, bo wynika to z samej treści art. 7 rozporządzenia 1169/2011 – wystarczy ten przepis doczytać do końca.

Strona internetowa producenta – browaru jest właśnie sposobem prezentacji środków spożywczych. Zatem informacje tam znajdujące się nie mogą wprowadzać w błąd. Dokładnie tak jak reklama produktów spożywczych. Wydaje mi się, że kwestia jest dość jasna i chyba nie budzi żadnych kontrowersji.

Chyba nikt się nie spodziewał, że w reklamie można podawać wszystko bez jakichkolwiek konsekwencji. Sprawa więc jest bardzo jasna – to co umieszczamy na stronie internetowej dotyczącej środka spożywczego musi być rzetelne i nie może w błąd wprowadzać. Przez lata Internet był poza zainteresowania organów Państwa, ale teraz czasy się zmieniają. W administracji mamy coraz więcej osób młodych, a informatyzacja (w swoim tempie ale jednak) postępuje. Internet – co widzimy na przykładzie reklamy – przestaje być prawną ziemią niczyją. To podejście już widać w trwających postępowaniach administracyjnych.

IJHARS jednak jak zawsze postanowił iść krok dalej i do informacji na stronach internetowych chce stosować przepisy rozporządzenia 1169/2011, z których wywodzą takie obowiązki jak np. określenie procesów jakim poddany został dany składnik, zawartość procentową składników i inne.

W tym problem, że przepisy są tak skonstruowane – że do prezentacji (a zatem stron www) stosujemy wyłącznie art. 7 – ten dotyczący wprowadzania w błąd i rzetelności informacji. Pozostałych przepisów – szczegółowo regulujących kwestię znakowania poszczególnych elementów – nie stosujemy. Jest to tak naprawdę sprawa prosta. IJHARS jako organ administracji publicznej – działać może tylko na podstawie i w granicach prawa. Jeżeli jakiegoś wymogu nie ma w prawie, to nie mogą sobie tego wymyślać. W przypadku IJHARS ma to już bogatą historię, kto jak nie IJHARS właśnie narzucał stosowanie nieobowiązującej Polskiej Normy dla piwa?

Wróćmy jednak do problemu stron internetowych. Co to wszystko dla producentów piwa oznacza?

  • Wykaz składników na stronie internetowej nie musi być podany zgodnie z zasadami rozporządzenia 1169/2011 tj. nie musi np. być poprzedzony wyrażeniem składniki, nie ma także wymogu by określać postać danego produktu (np. granulat chmielowy, zamiast chmielu);
  • Nadal trzeba podawać alergeny z uwagi na możliwość wprowadzenia w błąd – tutaj nie ma drogi na skróty;
  • Informacje na stronie muszą być aktualne i adekwatne do piwa zawierającego kod QR odsyłający. Tutaj uczulam – na rynku mogą być różne warki tego samego piwa z delikatnie zmienionym składem (np. różne mieszanki chmieli, inny ekstrakt, inna zawartość alkoholu). Teoretycznie dla każdej warki powinna być osobna podstrona, by kod QR zawsze kierował do właściwego opisu na stronie.
  • Strona internetowa daje nam o wiele większą swobodę. Ale swoboda nie oznacza dowolności. Jeżeli nasze piwo nie jest produkowane w Krakowie (wybaczcie przykład – ale Kraków jest mi najbliższy) to nie podawajmy na stronie, że piwo to wyprodukowano w Krakowie według prastarej wawelskiej receptury. Jeżeli kontrakt zamówił to piwo w browarze w Szczecinie to na pewno nie wyprodukował go w Krakowie. Krótko mówiąc – piszmy co chcemy, ale pilnujmy się, żeby nie były to informacje wprowadzające w błąd.

Spodziewam się komentarzy, że poruszam tematy abstrakcyjne. Otóż nie – o takich sytuacjach wiem tak z praktyki jak i z rozmów z osobami z branży. Organy administracji się zmieniają, czasy gdy Internet był dla nich terytorium nieznanym minęły, pracują tam coraz młodsze osoby, które doskonale są obeznane z siecią i nowymi technologiami.

Druga kwestia, że ostatnio błędy na etykietach potrafi zgłosić nie konkurencja, a nawet konsument. Tak – mamy do czynienia z zupełnie innym rodzajem odbiorcy piwa – bardzo świadomego swojego praw. Nie lekceważmy więc tej tematyki. Zignorowana dzisiaj wróci do nas po jakimś czasie z podwójną mocą.

 

Udostępnij

O autorze

Radca Prawny zajmujący się zagadnieniami z prawa alkoholowego, prawa podatkowego z zakresu produkcji alkoholu, prawa własności intelektualnej. Autor tekstów popularyzujących wiedzę prawną, nauczyciel akademicki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.