Browary

Pełny wykaz składników na etykiecie piwa?

Pełny wykaz składników na etykiecie piwa?

Wpis początkowo miał dotyczyć innego tematu, niemniej przez Internet we wtorek przeszła mała lokalna burza (lokalna bo ograniczona wyłącznie do środowiska piwnego) dot. etykiety jednego z koncernowych piw sprzedawanych w Polsce. Sprawę nagłośnił na swoim facebooku i vlogu znany bloger. A czego sprawa dotyczyła i czemu znów jestem zmuszony wracać do tematyki etykiet?

Otóż jeden z browarów koncernowych na etykiecie swojego wyrobu uwidocznił pełny zestaw składników wykorzystanych do wyprodukowania tego piwa. Jak się po lekturze tej etykiety okazało, próżno szukać w tymże piwie zachowania prawa czystości składu. Obok słodu jęczmiennego i chmielu znaleźć w składzie możemy m.in.: syropy glukozowy i karmelowy, barwnik (karmel amoniakalny). Taki skład nie może przypaść do gustu chyba nikomu…

W związku z tym, w komentarzach pojawił się postulat by wprowadzić obowiązek uwidaczniania na etykietach piw pełnego składu, tak jak to jest z innymi wyrobami spożywczymi. Tu się jednak pojawia pytanie, czy to w ogóle jednak jest wykonalne?

Jak pisałem w tamtym roku, kwestię co musi znaleźć się na etykiecie piwa reguluje prawo unijne. I to nie jakaś dyrektywa, a bezpośrednio skuteczne rozporządzenie. To właśnie rozporządzenie wskazuje, że w przypadku napojów alkoholowych z zawartością alkoholu powyżej 1,2 % nie ma obowiązku podawania całego składu. Wystarczy, że podane zostaną

wszelkie składniki lub substancje pomocnicze w przetwórstwie lub uzyskane z substancji lub produktów, powodujące alergie lub reakcje nietolerancji, użyte przy wytworzeniu lub przygotowywaniu żywności i nadal obecne w produkcie gotowym, nawet jeżeli ich forma uległa zmianie;
Dane szczegółowe, o których mowa w art. 9 ust. 1 lit. b) i l) [tj. lista składników oraz informacja o wartości spożywcze – przyp. D.S.], nie są obowiązkowe w odniesieniu do napojów o zawartości alkoholu wyższej niż 1,2 % objętościowo.

Myślę, że na gruncie krajowych przeforsowanie ustawy wymagającej od producentów piwa uwidaczniania pełnego składu byłoby możliwe. Taki postulat na pewno znalazł by szersze poparcie i przy odrobinie woli politycznej byłby możliwy do wdrożenia. Na takim zabiegu na pewno straciłby koncerny, które byłby zmuszone do ujawnienia, iż ich piwa zawierają masę substancji całkowicie obcych tradycji piwowarskiej. Skutków tego nie naprawiłaby żadna kampania reklamowa z szklanką pełną chmielu. Z kolei browary mniejsze, rzemieślnicze i kontraktowe na takiej regulacji i tak nic nie stracą, bo jak wiemy uwielbiają chwalić się składem swoich wyrobów. Właśnie wyjątkowy zasyp czy chmielenie jest jednym z elementów rozróżniających dane piwa na rynku.

Jednak taka ustawa nie obroniłaby się na gruncie unijnym. Sięgając do preambuły (punkt 49) Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) NR 1169/2011 z dnia 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności, (…). możemy przeczytać:

W odniesieniu do kwestii harmonizowanych w szczególny sposób niniejszym rozporządzeniem państwa członkowskie nie powinny mieć możliwości przyjmowania przepisów krajowych, chyba że zezwala na to prawo Unii. Niniejsze rozporządzenie nie powinno uniemożliwiać państwom członkowskim przyjmowania środków krajowych w odniesieniu do kwestii, które nie zostały zharmonizowane w szczególny sposób niniejszym rozporządzeniem. Tego rodzaju środki krajowe nie powinny jednak zakazywać, utrudniać ani ograniczać swobodnego przepływu towarów, które są zgodne z niniejszym rozporządzeniem.

W związku z tym Polska i inne kraje członkowskie pozbawiono możliwości ustanawiania surowszych reguł dot. wymieniania składu piwa na etykietach, które byłyby sprzeczne z prawem unijnym. Kraje członkowskie UE mogą przyjmować tylko środki w zakresie, w którym nie wypowiada się rozporządzenie, a to w kwestii oznaczania wyrobów alkoholowych jest dość kategoryczne. W takim układzie Polska, przyjmując swoją regulację, mogłaby się narazić na postępowanie ze strony Komisji Europejskiej, a także na skargi podmiotów prywatnych (w tym koncernów) za ustanawianie prawa sprzecznego z prawem UE.

By lepiej zrozumieć, siłę oddziaływania rozporządzenia unijnego, przytoczyć warto art. 288 traktatu o funkcjonowaniu unii europejskiej:

Rozporządzenie ma zasięg ogólny. Wiąże w całości i jest bezpośrednio stosowane we wszystkich Państwach Członkowskich.

Jaki jest z tego wniosek? Wprowadzenie konieczności uwidaczniania na etykietach piw pełnego składu jest możliwe tylko i wyłącznie na gruncie prawa europejskiego i wymagałoby zmiany w/w. rozporządzenia. Jestem przekonany, że posiadające silne lobby w UE koncerny piwowarskie jeszcze długo nie dopuszczą do przeforsowania takich rozwiązań.

A my konsumenci piwa, prawdziwego składu piwa koncernowego będziemy się tylko domyślać. Mity o żółci w piwie nadal będą żyły swoimi życiem, a koncerny nadal będą stosowały praktyki obniżające koszty produkcji.

Całe szczęście, że jest alternatywa w postaci piwowarstwa rzemieślniczego i domowego, gdzie transparentność w zakresie składu nie stanowi żadnego problemu.

Udostępnij

O autorze

Radca Prawny zajmujący się zagadnieniami z prawa alkoholowego, prawa podatkowego z zakresu produkcji alkoholu, prawa własności intelektualnej. Autor tekstów popularyzujących wiedzę prawną, nauczyciel akademicki.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.