W wiadomości publicznej pokutuje przeświadczenie, że istnieje prawna podkategoria napojów alkoholowych w postaci napojów niskoalkoholowych. Tak jednak nie jest.
W świadomości publicznej, mediach i blogach przyjęło się, że istnieje podkategoria napojów niskoalkoholowych, czyli coś pomiędzy napojami alkoholowymi a napojami bezalkoholowym. Czasami spotykam się z myśleniem, że np. napoje niskoalkoholowe można legalnie pić na ulicy.
„niskoalkoholowy” – napój o zawartości alkoholu objętościowo nie większej niż 1,2 %;
Tylko, że takiej definicji w prawie nie znajdziemy, jest to definicja marketingowa. Stworzona na potrzeby profilowania sprzedaży. Niskoalkoholowe mogą być wina, ale z powyższą definicją nie ma to nic wspólnego i jest regulowane odrębnymi przepisami. W przypadku piwa nigdzie nie ma legalnej definicji napoju niskoalkoholowego. Jedyne co możemy tu przywołać to definicja napoju bezalkoholowego.
Napojem alkoholowym jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5% objętościowych alkoholu.
W związku z czym napojem bezalkoholowym będzie produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu nieprzekraczającym 0,5% objętościowych alkoholu.
I tyle. Punktem granicznym jest 0,5% objętościowych alkoholu, która to oddziela napoje alkoholowe od bezalkoholowych. Nie ma innych kategorii i regulacji, które sprawiałoby że piwo o zawartości alkoholu 1,2% podlegałoby innym przepisom niż takie o zawartości alkoholu 10%.
Proste. Następnym razem gdy usłyszycie, że 1 na 100 z Browaru Kormoran jest piwem niskoalkoholowym pamiętajcie jest to zabieg marketingowy. Takie piwo nadal jest alkoholem i wiążą się z tym wszystkie prawne konsekwencje.